TIN News Update
10 września 2001
 
 

Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa podczas wizyty Hu Jintao

Do TIN napływają nowe informacje o nadzwyczajnych środkach bezpieczeństwa, jakie wprowadzono w Lhasie podczas lipcowej wizyty wiceprezydenta ChRL Hu Jintao. Z wiarygodnych raportów wynika, że przed przyjazdem Hu zatrzymano wiele osób, w tym członka komitetu, organizującego obchody pięćdziesiątej rocznicy „pokojowego wyzwolenia” Tybetu. Na ulice wyprowadzano specjalne oddziały do tłumienia zamieszek, by zastraszyć Tybetańczyków. Wiceprezydent Hu Jintao ma związki z Tybetem; po fali niepodległościowych manifestacji, jako sekretarz partii Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, w 1989 roku nadzorował tu wprowadzanie stanu wojennego.
Do udziału w głównej uroczystości rocznicowej, która odbyła się 19 lipca na otoczonym przez uzbrojonych żołnierzy placu u stóp Potali, zmuszono tysiące Tybetańczyków. Inni, w tym dzieci, uczniowie i mnisi, musieli utworzyć szpaler, witający dygnitarzy z Hu Jintao na czele. Tybetańczycy, którzy uczestniczyli w ceremonii lub oglądali ją w telewizji, mówili zachodnim turystom, że przemówienia delegatów z Pekinu i przywódców lokalnych koncentrowały się na atakach na Dalajlamę, a nie, jak oczekiwano, pięćdziesięcioletnim wkładzie Chin w rozwój Tybetu.
Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa zaczęto wprowadzać miesiąc wcześniej. Na tydzień przed wizytą i kilka dni po niej mieszkańcy Lhasy codziennie obserwowali ten spektakl: przed Dżokhang zajeżdżały cztery ciężarówki – dwie z armatkami wodnymi i dwie ze specjalnymi oddziałami do tłumienia zamieszek. Uzbrojeni żołnierze, w hełmach i maskujących mundurach, wyskakiwali z wozów, przebiegali przez plac przed Dżokhangiem i stawali w zwartym szyku przed lokalnym komisariatem. „Wszystko to wyglądało tak, jakby chcieli przerazić ludzi”, powiedział TIN zachodni turysta. Na dachach Barkhoru, tybetańskiej dzielnicy miasta, rozstawiono wyraźnie widocznych snajperów. Na kilka tygodni przed uroczystościami funkcjonariusze służb bezpieczeństwa odwiedzali o świcie hotele, legitymując wszystkich gości. Mieszkańcom Lhasy wydano czerwone flagi i okolicznościowe sztandary, które kazano zawieszać na domach i sklepach. Opornym grożono grzywnami. 
W przeddzień wizyty Hu Jintao policja oczyściła plac przed Potalą. „To byli głównie tybetańscy funkcjonariusze w nowych, czarnych mundurach – powiedział TIN pewien turysta. – Byli brutalni dla swoich, kilka osób skopano, ale do turystów odnosili się uprzejmie. Wygonili ludzi z placu i rozstawili barierki, których pilnowali cywile z żółtymi opaskami. Zamknęli wszystkie ulice w okolicach placu. Wpuszczano tylko tych z przepustkami”. Policjantom pomagali członkowie komitetów dzielnicowych.
19 lipca tysiące wybranych przez lokalne komitety Tybetańczyków musiało zająć miejsca na placu o piątej rano. Nie mogli nic wnieść – nawet chroniących przed słońcem parasolek, butelek wody i jedzenia. Mieszkańcom Lhasy, którzy nie uczestniczyli w ceremonii, kazano oglądać transmisję w domach i nie wychodzić na ulice. Mimo tego ostrzeżenia, już o świcie w okolicach placu zebrały się tysiące osób. Dygnitarze opuścili plac koło południa, a tłum przyglądał się wycofywaniu oddziałów wojska i policji. Naoczny świadek twierdzi, że w paradzie uczestniczyło dwa tysiące żołnierzy, specjalne oddziały policji uzbrojone w karabiny maszynowe, pięć lub sześć ciężarówek z armatkami wodnymi, ciężarówki z ciężkimi karabinami maszynowymi i zwojami drutu kolczastego oraz oddziały do tłumienia zamieszek w pełnym rynsztunku bojowym. Robiącym zdjęcia turystom odbierano filmy.
Z wiarygodnych raportów wynika, że władze nagrodziły Tybetańczyków i funkcjonariuszy służ bezpieczeństwa, którzy pomagali w organizacji obchodów. Kierownicy administracji wszystkich lhaskich klasztorów dostali wysokie premie i dzień urlopu, a komendanci komisariatów – premie i telefony komórkowe.



Uzupełnienie
W raporcie z 20 lipca (Wiceprezydent ChRL odwiedza Lhasę) podaliśmy, że data wizyty Hu nie wiąże się z żadnym wydarzeniem historycznym. TIN był w błędzie: w tym okresie (17-21 lipca), w 1951 roku, Dalajlama wrócił do Lhasy z Dromo (chiń. Yatung), gdzie przebywał od grudnia 1950. Wydaje się jednak, że data przyjazdu Hu nie miała związku z tą rocznicą. Termin obchodów dopasowano zapewne do kalendarza licznie zgromadzonych dygnitarzy i niezbędnych przygotowań w mieście (budowa dróg, bezpieczeństwo itd.).

[powrót]