Tybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji
TCHRD Update
Marzec 2001
 
 

Aresztowanie i ucieczka pisarza


W sierpniu 2000 roku służby bezpieczeństwa prowincji Gansu aresztowały dwudziestoczteroletniego pisarza Dzinpę Gjalco za rozpowszechnianie biografii męczennika Thuptena Ngodupa oraz autobiografii i wykładów Jego Świątobliwości Dalajlamy. Gjalco nie przyznał się do niczego i został zwolniony po piętnastu dniach. Trzy dni później aresztowano go ponownie i zwolniono 29 sierpnia. Pisarz nie czekał na kolejne zatrzymanie i natychmiast uciekł z Tybetu. 25 grudnia 2000 dotarł do Nepalu.
Gjalco był zatrzymywany już wcześniej. W sierpniu 1996 aresztowano go, arbitralnie, wraz z Kalsangiem Drapo i Lobdonem. Wszystkich brutalnie pobito. Władze podejrzewały, że mają związek z niepodległościowymi ulotkami, które w tym czasie pojawiły się w klasztorze Labrang. Podczas przesłuchań policjanci wybili Gjalco cztery zęby. Lobdon został skazany na dwa lata więzienia; po odbyciu kary uciekł z Tybetu.
 Gjalco pochodzi z wioski Hoka Gjal w okręgu Sangczu prowincji Gansu. Kiedy ukończył dwanaście lat, wstąpił do klasztoru Lhaczab; pięć lat później rozpoczął naukę w Akademii Studiów Buddyjskich (Nangten Lobling). Po złożeniu egzaminów zajął się pisaniem i nie wrócił do klasztoru. Opublikował ponad dwieście artykułów, esejów, wierszy i opowiadań w rozmaitych chińskich periodykach.
 Gjalco uważa, że to, co publikował, było „bezwartościowe”. W Tybecie nie można wydać niczego, co kłóciłoby się z polityką i ideologią chińskich władz. Jego zdaniem, w okupowanym Tybecie trudno rozwijać talent, gdyż trzeba do tego elementarnej wolności. Przez pięć lat Gjalco był redaktorem prywatnego magazynu Guku Czoepo („Bukiet kwiatów”). W zeszłym roku władze skonfiskowały ostatni numer magazynu, ponieważ uznały, że zawiera on treści „polityczne”.
Gjalco dzieli współczesnych tybetańskich pisarzy na trzy grupy. Pierwsi starają się przypodobać partii, by zdobyć pozycję i sławę. Są wśród nich członkowie partii i urzędnicy państwowi, zajmujący się głównie pisaniem rocznicowych wierszyków i sławieniem „postępu”, jaki przyniosły Tybetowi rządy komunistów.
Do grupy drugiej zalicza prawdziwych patriotów, którzy rozumieją sytuację polityczną. Piszą krytyczne eseje i satyryczne wiersze, które mają stymulować reformy społeczne. Takie utwory rzadko ukazują się w druku. Biuro Bezpieczeństwa Publicznego starannie monitoruje wszystkie publikacje. Gjalco był wielokrotnie wzywany do BBP w Gansu, gdzie pokazywano mu jego akta i szczegółowe „teczki” kolegów.
Trzecia grupa nie ma konkretnej ideologii i podąża za obowiązującymi trendami. Ci młodzi z reguły autorzy publikują od czasu do czasu w różnych magazynach. Władze chińskie wydają się nimi nie interesować.
Wszyscy artyści poddawani są presji chińskiego rządu. Innymi słowy, tybetańscy autorzy nie mają absolutnie żadnej wolności artystycznej i bardzo trudno znaleźć im wydawcę dobrych tekstów tybetańskojęzycznych. Wartościowe prace o wydźwięku politycznym nigdy nie docierają do czytelników. Gjalco uważa, że chińska okupacja skazuje literaturę tybetańską na wtórność i prowincjonalizm.
Jego zdaniem, młody pisarz winien być głosem wszystkich Tybetańczyków. Władze nie pozwalają na to, zmuszając autorów do tłumienia i ukrywania prawdziwej tożsamości. Gdyby Tybetańczycy mogli korzystać z wolności słowa, tworzyliby naprawdę wielką, światową literaturę, gdyż wiekowa kultura i długie lata tortur i prześladowań „stanowią doskonały materiał literacki”. To, co publikuje się dzisiaj, nie ma jednak nic wspólnego z prawdziwą literaturą tybetańską.


[powrót]