Dyskryminacja w sektorze publicznym TRA
strona główna

Tibet Information Network

20-01-2005

 

Dyskryminacja w sektorze publicznym TRA

Ostatnie oficjalne statystyki, które opublikowano w Roczniku Tybetańskim 2004, ujawniają dramatyczne zmiany w strukturze etnicznej sektora publicznego Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA). Rząd ChRL publicznie głosi, że Tybetańczycy stanowią większość pracowników państwowych, a nawet kadr rządowych, i że rozbudowa administracji oraz wzrost płac przyczyniły się do wyłonienia tybetańskiej „klasy średniej”. Nawet jeśli było to prawdą w początkowej fazie programu „Rozwijania Ziem Zachodnich”, w ostatnim czasie sytuacja uległa odwróceniu. Od 2000 roku liczba oraz odsetek Tybetańczyków w sektorze państwowym (tj. pracowników zakładów należących do państwa) gwałtownie spadają. W 2003 roku odsetek tybetańskich kadr w administracji spadł – z 71,6 proc. w roku 2000 – poniżej 50 procent (49,7). Mimo potężnych nakładów Pekinu na administrację rządową i rozbudowę, obowiązująca w ostatnich latach polityka dyskryminuje Tybetańczyków w sektorze państwowym.

„Personel i pracownicy”

Kategoria „personel i pracownicy”, którą stosuje się w oficjalnych statystykach chińskich, jest bardzo szeroka. Obejmuje kadry rządowe i ich podwładnych, nauczycieli, lekarzy, pielęgniarki oraz osoby świadczące usługi socjalne, kierowników, fachowców i robotników zatrudnionych w miejskich lub wiejskich firmach (państwowych, spółdzielczych, prywatnych lub zagranicznych), a także ludzi pracujących we własnych firmach i cudzoziemców zatrudnionych w którejś z wymienionych placówek. Nie obejmuje natomiast osób pracujących na roli (chyba że zatrudniają je firmy związane z rolnictwem) i nieoficjalnie. W 2003 roku rolnictwo należało do największych pracodawców w Chinach; w TRA trudniło się nim około 65 proc. siły roboczej. W miastach i na wsi rośnie też liczba osób pracujących nieoficjalnie, zwłaszcza wśród Tybetańczyków migrujących z regionów wiejskich do miast i nie-Tybetańczyków ściągających do TRA z innych prowincji. Ponieważ dochody z pracy na roli i pracy „na czarno” są niskie, „personel i pracownicy” należą w Chinach do stosunkowo uprzywilejowanych. W TRA, gdzie kategoria ta stanowi ledwie 11 proc. siły roboczej, stoją na szczycie hierarchii społecznej. Najlepiej świadczy o tym fakt, że niektórzy Tybetańczycy modlą się do Dżoło Rinpocze w Dżokhangu (najbardziej czczonym posągiem w głównej świątyni Lhasy), by ich dzieci dostały pracę w administracji rządowej, a oni sami odrodzili się w następnym życiu jako kadry.

W ciągu ostatnich 25 lat, od czasu ogłoszenia reform, struktura własności w Chinach ulegała głębokim zmianom. Ale nie w TRA. W całej ChRL 63 proc. „personelu i pracowników” jest zatrudnionych w firmach niepaństwowych (prywatnych, spółdzielczych, zagranicznych itd.), podczas gdy w TRA nadal dominuje sektor państwowy. Mimo przyspieszenia, które zaczęło się w 2000 roku, odsetek „personelu i pracowników” zatrudnionych w firmach państwowych wzrósł z 92 proc. w 2000 do 94 proc. w 2003 roku. W 2003 roku w TRA 97 proc. wszystkich wynagrodzeń personelu i pracowników pochodziło z sektora państwowego, a w całej ChRL – 66 procent.

Jak wynikało z wcześniejszych analiz TIN, w strukturze zatrudnienia w sektorze państwowym TRA administracja rządowa dominuje, w porównaniu z innymi regionami Chin, nad usługami społecznymi. Dwie najważniejsze kategorie w tym sektorze, tak w TRA, jak i w całej ChRL, nazywa się ogólnie „Edukacją” oraz „Zarządzaniem publicznym i organizacją społeczną”. W statystykach z 2003 roku tę drugą przemianowano na „Agendy rządu, agendy partii i organizacje społeczne”; owe organizacja to quasi-państwowe instytucje, takie jak Komunistyczny Związek Młodzieży Chińskiej czy Liga Kobiet. Do największych pracodawców należy również kategoria „Zdrowia, świadczeń i opieki społecznej”.

W TRA w „zarządzaniu publicznym” zatrudniano 2,2 razy więcej personelu i pracowników niż w „edukacji”, i sześć razy więcej niż w „zdrowiu”. W skali całego kraju w zarządzaniu pracuje mniej osób niż w edukacji (0,85) i tylko 2,7 razy więcej niż w zdrowiu oraz dziedzinach pokrewnych. Tę dysproporcję widać tak w strukturze PKB i wydatków rządowych, jak w zatrudnieniu – w TRA państwo kładzie po prostu znacznie większy nacisk na administrację niż na rozwój zasobów ludzkich.

Utrata miejsc pracy i dyskryminacja w sektorze państwowym

Redukcja liczby tybetańskiego personelu i pracowników w zakładach państwowych TRA odpowiadała ogólnemu spadkowi zatrudnienia (Tybetańczyków i nie-Tybetańczyków) w sektorze państwowym. Tyle że liczba pracowników tybetańskich spadła znacznie bardziej. Liczba pracowników państwowych w TRA zmniejszyła ze 149 690 w roku 2000 do 136 646 w 2003, podczas gdy liczba Tybetańczyków – ze 106 756 do 88 301. Innymi słowy, w ciągu tych czterech lat odsetek Tybetańczyków zatrudnionych przez państwo spadł z 71 do 65 procent.

W okresie tym w sektorze państwowym ubyło więc 13 044 miejsc pracy, którą straciło 18 455 Tybetańczyków, co oznacza, że nie-Tybetańczycy zyskali 5 411 etatów. Innymi słowy, Tybetańczycy stracili więcej posad, niż ich zlikwidowano. Ich miejsce zajęli pracownicy innego pochodzenia, najprawdopodobniej Chińczycy, których liczba systematycznie rośnie.

Personel i pracowników sektora państwowego dzieli się na „etatowych” i „kontraktowych”. Odsetek Tybetańczyków zatrudnionych na etatach spadł jeszcze wyraźniej – z 71 proc. w 2000 do 53 proc. w 2003 roku. Do największych redukcji doszło w roku 2002, kiedy to liczba etatów zmniejszyła się ze 133 650 do 108 765, a zatrudnionych Tybetańczyków – z 89 448 do 76 764. Rok później liczba stałych etatów w sektorze państwowym wróciła do poziomu 133 580, tyle że liczba zatrudnionych Tybetańczyków spadła jeszcze bardziej – do 71 185 osób.

Co więcej największe zmiany w liczbie etatów zaszły na poziomie wyższych kadr rządowych. Odsetek kadr tybetańskich spadł z 72 proc. w 2000 do niecałych 50 proc. w 2003 roku. Liczba wszystkich zatrudnionych kadr wzrosła w tym okresie z 69 927 do 88 734, natomiast etatów tybetańskich spadła: z 50 039 do 44 069. W przeszłości Tybetańczycy posiadali mniejszą reprezentację na najwyższych szczeblach władzy, lecz do 2000 roku ich odsetek mniej więcej odpowiadał proporcjom na niższych szczeblach hierarchii, oscylując wokół 70 procent. Teraz to się zmieniło.

Spadł też odsetek Tybetańczyków zatrudnionych na stałych etatach w zakładach państwowych – z 70 proc. w 2000 do 60 proc. w 2003 roku. Liczba wszystkich pracowników zmniejszyła się z 66 402 do 44 846, lecz liczba Tybetańczyków spadła jeszcze bardziej – z 46 735 do 27 116.

Wzrósł jedynie odsetek tybetańskich pracowników kontraktowych – 71 proc. w 2000 do 80 proc. w 2003 roku. Tyle że wskaźnik ten w żaden sposób nie oddaje dramatycznego spadku liczby owych pracowników – 23 453 w 2000 do 6 912 w 2003 roku. Innymi słowy, liczba zatrudnionych w ten sposób Tybetańczyków zmniejszyła się z 16 717 do 5 689.

Wnioski

Opisane tu zmiany są elementem polityki chińskiego rządu, który próbuje restrukturyzować sektor państwowy, a zwłaszcza jego pracowników. Skutki tego procesu świadczą jednak, że za parawanem racjonalnych deklaracji dokonuje się wymiany etatowych kadr tybetańskich na chińskie. Moment, w którym dokonano owych zmian, lata 2002-03, każe łączyć je z nowymi przywódcami w Pekinie z Hu Jintao, byłym sekretarzem partii TRA, na czele, i najwyraźniej potwierdza przeświadczenie Tybetańczyków, że władze chińskie nie wierzą w lojalność tybetańskich kadr.

Dyskryminacyjny charakter zmian może być jednak nie celowy, lecz przypadkowy. Redukcja zatrudnienia – której dokonano zapewne przy pomocy odsyłania na emerytury i podobnych narzędzi – mogła dotyczyć przede wszystkim miejsc, w których Tybetańczycy byli nadreprezentowani, np. nierentownych, zamykanych państwowych fabryk. Z drugiej strony, liczba pracowników mogła rosnąć tam, gdzie dominują Chińczycy, choćby przy budowie linii kolejowej Golmud-Lhasa, na którą przeznacza się lwią część dotacji, lub w resortach związanych z bezpieczeństwem. Jest to o tyle prawdopodobne, że w statystykach tych może być ujęta część administracji wojskowej. Niemniej jednak, nawet jeśli nie było to celem samym w sobie, rezultaty nowej polityki zatrudnienia mają charakter jawnie dyskryminacyjny.

Pewne narzędzia polityki restrukturyzacji sektora państwowego są ściśle związane z językiem. W ostatnim czasie wprowadzono na przykład egzaminy na stałe posady w sektorze publicznym. Egzaminy prowadzone są w języku chińskim. Zdaniem wielu Tybetańczyków i zagranicznych obserwatorów stawia to rdzennych mieszkańców na straconej pozycji – zwłaszcza tych, którzy doskonale znają tybetański, i tym samym są lepiej predysponowani do kierowania sprawami Tybetu, lecz słabo chiński, bo studiowaniu go nie poświęcali takiej uwagi. Wedle szacunków samego rządu 80 procent mieszkańców wiejskich regionów Tybetu w ogóle nie zna chińskiego.

Wydaje się więc, że choć rząd Chin utrzymuje, iż w kwestii zatrudnienia w sektorze publicznym kieruje się kryteriami kwalifikacji i przydatności, narusza własne przepisy dotyczące mniejszości, wedle których w regionach autonomicznych należy posługiwać się ich językami. Gdyby znajomość tybetańskiego była rzeczywiście niezbędna do objęcia funkcji publicznej w TRA, Tybetańczycy mieliby ogromną przewagę nad chińskimi konkurentami. W latach osiemdziesiątych przywódcy ChRL kładli nacisk na „kompetencje etniczne”, wychodząc z założenia, że ludność lokalna najlepiej wie, jak realizować politykę Pekinu i partii. Program Rozwijania Ziem Zachodnich i nowi liderzy postawili jednak na „efektywność”, którą określają potrzeby chińskiego państwa. Tym samym restrukturyzacja sektora państwowego musi sprowadzać się do dyskryminacji Tybetańczyków, którzy są znacznie gorzej wykształceni od Chińczyków. To również stanowi pogwałcenie zobowiązań Chin, które podpisały i ratyfikowały Międzynarodowy Pakt Praw Gospodarczych, Socjalnych i Kulturalnych.

Redukcji zatrudnienia dokonano w czasie, gdy sektor państwowy był jednym z najważniejszych i najbardziej dynamicznych motorów rozwoju TRA. W Chinach zachodnich stopa wzrostu PKB była najwyższa w latach 2002-03. Wzrost napędzały inwestycje państwowe i administracyjne nakłady na sam sektor. Choć jego rozbudowa stanowiła idealną okazję do zwiększenia zatrudnienia Tybetańczyków, liczba tybetańskich pracowników – i miejsc pracy – zaczęła spadać. Paradoksalnie, zatrudnienie – zwłaszcza zatrudnienie Tybetańczyków – spadało w sektorze gospodarki, który rozwijał się najszybciej.