Zacieśnianie policyjnej kontroli na ziemiach tybetańskich
strona główna

Radio Wolna Azja

30-01-2012

 

Zacieśnianie policyjnej kontroli na ziemiach tybetańskich

 

Tybetańczycy opłakują zastrzelonych w Kardze (chiń. Ganzi) i Ngabie (chiń. Aba), w Sichuanie, a władze chińskie wprowadzają nadzwyczajne środki bezpieczeństwa od Lhasy, stolicy Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, po Kham i Amdo. Nie wiadomo, ile osób zatrzymano po ostatnich protestach. Przywódcy diaspory zapowiadają kampanie „solidarnościowe" i apelują o pomoc społeczności międzynarodowej w rozładowaniu rosnącego napięcia.

 

posilkilpzkhamstyczen2012_400
 

„W Sertharze (chiń. Seda) roi się od funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Cały region jest otoczony przez policję i wojsko. Tybetańczycy nie mogą się swobodnie przemieszczać - mówi zastrzegające anonimowość lokalne źródło. - Ciała zastrzelonego tam demonstranta nie wydano żadnemu klasztorowi, nawet wpływowemu Instytutowi Studiów Buddyjskich. Chińczycy przewieźli zwłoki do Chengdu i sami je skremowali".

Serthar jest jednym z trzech okręgów prowincji Sichuan - dwa pozostałe to Draggo (chiń. Luhuo) i Dzamthang (chiń. Rangtang) - w których w zeszłym tygodniu doszło do protestów przeciwko chińskim rządom. Według źródeł emigracyjnych zastrzelono sześciu demonstrantów; co najmniej sześćdziesięciu odniosło rany, wielu ciężkie. Chińskie media rządowe mówią o dwóch zabitych podczas „ataków tłuszczy".
 


„W Draggo i Sertharze jest o wiele więcej policji - mówi inne źródło. - Komenda w Chengdu ściągnęła tam posiłki z baz w Deyangu i Mianyangu". Odcięto też linie telefoniczne. Do wszystkich wiosek oraz klasztorów w prefekturach Kardze i Ngaba skierowano „grupy robocze".

 

Według źródeł w Lhasie w mieście rośnie napięcie. Policja zaczęła przeszukiwać tybetańskie domy. „Jest strasznie, boję się wychodzić. Wszędzie funkcjonariusze pod bronią, policja na każdym rogu ulicy". Podczas rewizji „legitymują i wypytują o wszystkich członków rodziny. Mówią, że wiedzą, że ludzie mają krewnych za granicą i że rozmawiają z nimi przez telefon. Ostrzegają przed poruszaniem spraw politycznych".