Teksty. Z perspektywy Tybetańczyków

wersja do druku

Share

Polska - Spotkania z dziennikarzami

Okęcie, 10 maja i Centrum Prasowe PAI, 12 maja 2000 roku

Dalajlama


©fot. Jerzy Gumowski (Agencja Gazeta) 

Aleksander Frydrychowicz, Trybuna: Mam takie pytanie – czy Wasza Świątobliwość bardziej czuje się politykiem czy bardziej duchownym? I drugie pytanie – dlaczego potrzebne było pośrednictwo kościoła prawosławnego, żeby Wasza Świątobliwość przyjechał do Polski?

Dalajlama: ???

Marek Nowicki: Nic takiego nie miało miejsca; drugie pytanie jest więc po prostu bezzasadne.

Dalajlama: Proszę spojrzeć na moją twarz i zdecydować samemu: bardziej polityk czy bardziej duchowny. Gdyby zajrzeć w mój kalendarz, myślę, że sprawom duchowym – medytacji, studiom religijnym – poświęcam codziennie jakieś osiemdziesiąt procent mego czasu. I, na przykład, kiedy śnię, nie śni mi się, że jestem dalajlamą; śni mi się, że jestem mnichem. Proszę więc obserwować mnie uważnie przez te kilka dni i samemu zdecydować.
Wydaje mi się, że powinienem się przedstawić. Przede wszystkim uważam się za człowieka, za istotę ludzką. Uważam, że powinniśmy widzieć w sobie nawzajem ludzi – to bardzo ważne. Na tej płaszczyźnie staram się zawsze promować, propagować ludzkie wartości. Próbuję coś wnieść. Na drugim poziomie, uważam się za buddyjskiego mnicha. Kontynuując własną praktykę duchową, staram się więc przyczyniać do lepszego zrozumienia między różnymi tradycjami religijnymi.
Kiedy podróżuję, te dwie płaszczyzny są dla mnie z reguły najważniejsze. Z pewnością nie ma to nic wspólnego z polityką, to po prostu rzecz duchowa, czy – jeśli Państwo wolą – ludzka. Tak wyglądają dwie główne przyczyny mego przyjazdu [do Polski]. Jednocześnie jestem również Tybetańczykiem i noszę imię dalajlamy. Zaufanie i wiara przytłaczającej większości Tybetańczyków – ponad dziewięćdziesięciu procent – zobowiązuje mnie zatem, moralnie i historycznie, do promowania sprawy Tybetu.

Pytanie: Wiem, że Wasza Świątobliwość odwiedzi polski sejm, polski parlament i będzie mówić o etyce na XXI wiek. Jak widzi Wasza Świątobliwość tę kwestię tu, w Polsce – ponieważ Polska, jak Wasza Świątobliwość wie, jeśli idzie o prawa człowieka, ma podobne doświadczenia jak Wasza Świątobliwość.

Dalajlama: Oczywiście moja znajomość sytuacji w tym kraju na dziś jest bardzo ograniczona. Muszę się uczyć od mojego starego przyjaciela [obejmuje ze śmiechem Marka Nowickiego]. Jak już wspominałem, głęboko wierzę, że jesteśmy takimi samymi ludźmi. Możemy się różnić pochodzeniem społecznym, sytuacją gospodarczą, wyznaniem, ale fundamentalnie jesteśmy takimi samymi istotami ludzkimi. Jestem przekonany, że na poziomie umysłu, na poziomie emocji, na poziomie uczuć – a także fizycznie – jesteśmy dokładnie tacy sami. I że w każdym z nas jest taki sam potencjał tworzenia i niszczenia. Identyczny w nas wszystkich. Czuję się więc zobowiązany do wskazywania i ograniczania tego, co negatywne, oraz popierania i budowania tego, co konstruktywne.
Gdy podróżuję, kiedy mnie gdzieś zaproszą, staram się funkcjonować na tych dwóch płaszczyznach. Mniej interesują mnie kwestie, jakby to ująć, szczegółowe. Nie sądzę, by były mi do czegoś potrzebne, a przy tym tak naprawdę wcale mnie nie obchodzą [śmiech].
Bardzo się cieszę, że mogłem po raz drugi przyjechać do Polaski na zaproszenie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Mam bardzo dobre i ciepłe wspomnienia z pierwszej wizyty. Wiem, że w ciągu tych lat, kiedy mnie w Polsce nie było, dokonał się tu ogromny postęp gospodarczy, aczkolwiek nie bez problemów. Życzę i modlę się o szczęście, dobro i pożytek wszystkich Polaków. Co się zaś tyczy owych trudności, myślę, że powinniście starać się patrzeć na wszystko z szerszej perspektywy.

Pytanie: Jeśli można – Jego Świątobliwość przyjechał do nas z przesłaniem moralnym. Co mamy robić, żeby być lepszymi ludźmi?

Dalajlama: Więcej współczucia, bądźcie bardziej współczujący. „Współczucie” to poczucie troski – troski o siebie i troski o innych. Często słowo bywa rozumiane opacznie – kiedy ludzie słyszą o „współczuciu”, wydaje się im, że powinni zupełnie o sobie zapomnieć. Ale tak nie jest. Tybetańskie odpowiednik tego słowa oznacza najpierw troskę o siebie. Kiedy potrafimy już troszczyć się o siebie – i robimy to – bardzo łatwo przenieść nam to uczucie na innych. Kiedy to poczucie troski o siebie przenosimy na innych, stajemy się rzeczywiście bliscy, naprawdę otwarci na naszych braci i siostry. Z poczucia owej pewności, bliskości, otwarcia na naszych braci, rodzi się z kolei poczucie wewnętrznego spokoju. Budowane w ten sposób poczucie wewnętrznego spokoju jest fundamentem szczęśliwego społeczeństwa, w którym żyją szczęśliwi ludzie w szczęśliwych rodzinach. Jest także fundamentem pokoju i fundamentem sprawiedliwości. Nieodmiennie też podkreślam, że uważam tę etykę za etykę świecką, która nie musi łączyć się z wierzeniami religijnymi. Jeszcze dwa pytania.

Pytanie: Wasza Świątobliwość odwiedzi jutro polski parlament. Jakim przesłaniem Wasza Świątobliwość podzieli się z politykami?

Dalajlama: Gdziekolwiek jestem, w każdym parlamencie, w każdym kraju, mówię zwykle o trzech rzeczach. Myślę, że polscy parlamentarzyści – jak wszyscy inni parlamentarzyści i politycy na całym świecie – to też ludzie [śmiech]. Ludzie z reguły uważają, że polityka jest brudna. Dlaczego? Za sprawą braku podstawowych, ludzkich wartości – podstawowych wartości etycznych. Brak owych wartości czyni brudną nie tylko politykę; bywa, że i religię. Bez tych fundamentalnych wartości, bez podstawowej etyki, i religia jest rzeczą brudną. Kiedy tych podstawowych ludzkich wartości, podstawowej etyki i moralności brakuje w polityce, mamy do czynienia z korupcją, z chorobami, takimi jak nadużycia, które sprawiają, że ludzie biedni cierpią coraz bardziej, że cierpią masy, że cierpią społeczności i społeczeństwo.
To samo z gospodarką. Widzimy dziś ogromny rozziew między bogatymi i biednymi. W przeszłości mieliśmy planowanie centralne, które zupełnie się nie sprawdziło. Socjalizm – nazwa ładna, ale wszyscy pamiętamy, jak wyglądało to w praktyce. Jeśli w gospodarce rynkowej i kapitalizmie brakuje podstawowych ludzkich wartości, jeżeli brak w niech równowagi i moralności, to pogłębia się przepaść między bogatymi a biednymi i cierpi coraz więcej osób. A więc i tu najważniejsze są te fundamentalne, ludzkie wartości – i etyka, którą nazwałem etyką świecką.

Pytanie: Jestem dziennikarzem z Ukrainy. Chciałem zapytać, czy Wasza Świątobliwość wierzy, że Chiny przystąpią do otwartego dialogu z Dalajlamą i czy sam jest gotów do takiego dialogu przystąpić.

Dalajlama: Od 1973 roku moje stanowisko nie uległo zmianie. Nie zabiegam o niepodległość, ale o prawdziwą autonomię dla Tybetu, którą, notabene, zapisano również w chińskiej konstytucji. Oczywiście, zderzają się tu interesy chińskie i tybetańskie.
Polityka, jaką obecnie prowadzą Chiny, sprawia, iż sytuacja pogarsza się z dnia na dzień. Obie strony cierpią więc coraz bardziej i znajdują się w coraz trudniejszym położeniu. Polityka chińskich władz przysparza cierpień narodowi tybetańskiemu, narażając jednocześnie chiński rząd na kłopotliwe, żenujące sytuacje na arenie międzynarodowej.
Moja wizja jest więc korzystnym rozwiązaniem dla obu stron. Jeśli Chiny podejdą do sprawy Tybetu konstruktywnie, w jednej chwili poprawią swój wizerunek na arenie międzynarodowej. Co więcej – również w oczach dwudziestu milionów Chińczyków na Tajwanie.
Jeśli będziemy patrzeć tylko na to, co dzieje się dziś w Tybecie, to sytuacja jest rzeczywiście bardzo trudna, niemal beznadziejna. Niemniej jednak, kiedy spojrzy się na nią z szerszej perspektywy – jest wiele optymistycznych znaków. Na dłuższą metę jestem więc optymistą.

Marek Nowicki: Proszę Państwa, Jego Świątobliwość jest po długiej drodze z Indii. Dajmy mu odpocząć. Zapraszamy na konferencję prasową.

Dalajlama: Dziękuję.

[oklaski]

Spotkanie z dziennikarzami

Centrum Prasowe PAI, 12 maja 2000

Krzysztof Czabański (Prezes Polskiej Agencji Informacyjnej): Witam Państwa serdecznie, witam Szanownego Gościa w imieniu Polskiej Agencji Informacyjnej, chciałem jednocześnie złożyć wyrazy solidarności z narodem tybetańskim i ze wszelkimi dążeniami do wyzwolenia i do pokoju dla tego narodu. Zapraszam Państwa na spotkanie i przy okazji informuję, że to spotkanie jest transmitowane na żywo do Internetu przez Polską Agencję Informacyjną. Miłego spotkania.

Marek Nowicki (Helsińska Fundacja Praw Człowieka): Dzień dobry Państwu. Mam zaszczyt przedstawić Państwu filozofa, mnicha, przywódcę duchowego i politycznego Tybetańczyków, XIV Dalajlamę Tybetu. Jego Świątobliwość pierwszy raz był w Polsce na zaproszenie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w 1993 roku. To jego druga wizyta w naszym kraju. W ciągu tych siedmiu lat naszej życie w pewnej mierze uległo zmianom – niestety sytuacja Tybetańczyków jest taka sama, jak wtedy. Mamy pół godziny na rozmowę. Bardzo proszę o pytania.

Jacek Dobrowolski: Siedem lat temu miałem zaszczyt spotkać Waszą Świątobliwość w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu i spytałem wtedy, czy Wasza Świątobliwość sądzi, że żyjemy w epoce ciemności, Apokalipsy, w erze Kalijugi. Odpowiedział Wasza Świątobliwość, że instynkt przeżycia będzie silniejszy niż instynkt samozniszczenia i że sądzi, iż następna epoka będzie znacznie szczęśliwsza. Czy może Wasza Świątobliwość stwierdzić, że nadal wierzy, iż przyszła epoka będzie szczęśliwsza?

Dalajlama: Sprawy takie jak klęski żywiołowe, susze, trzęsienia ziemi lub spadające z nieba meteoryty [śmiech] – te rzeczy są od nas niezależne. Co się jednak tyczy cierpień wywołanych przez ludzi, to sądzę, że ludzkość staje się bardziej dojrzała. Przyszłość, XXI wiek może być szczęśliwszy, pełen pokoju. To bardzo ważna sprawa. Spójrzmy na mijające stulecie z szerszej perspektywy. I sytuacja, i sposób myślenia ludzi były diametralnie różne na początku i pod koniec wieku. Zacznijmy od tego, iż w pierwszej połowie XX wieku ludzie sądzili, że wojna jest czymś naturalnym i nieuniknionym. Później zmienili zdanie i dziś nikt już tak nie myśli. Przystąpiono nawet do redukcji broni jądrowej, do rozbrojenia. Następna kwestia to prawa człowieka i demokracja. Na początku wieku o prawach człowieka mówiła ledwie garstka. Niemniej potem stały się one pojęciem uniwersalnym. To również wielka zmiana. W pierwszych dekadach XX wieku powstawały reżimy totalitarne. Towarzyszyło temu przeświadczenie, iż takie systemy mogą przeobrazić społeczeństwo. I dostaliśmy rewolucję bolszewicką. A potem, w tym samym stuleciu, wszystko się zmieniło. I to nie za sprawą siły, ale od wewnątrz. To, moim zdaniem, doskonały przykładu ludzkiego instynktu: miłość, wolność, demokracja.

Następna sprawa – ekologia. Na początku wieku obowiązywał model nieograniczonej eksploatacji zasobów naturalnych. Wołano: „konsumujmy, konsumujmy”. Później zaczęto zdawać sobie sprawę, że spoczywa na nas odpowiedzialność za tę Planetę. W końcu powstały partie Zielonych – partie polityczne, których programem jest ekologia, troska o środowisko naturalne. Myślę że są to wielkie pozytywne zmiany...

Wreszcie sprawa czwarta: w XIX i na początku XX wieku ludzie sądzili, że religia i nauka nie mają ze sobą nic wspólnego. I że przyszłość ma tylko nauka, a religia jest bezużyteczna. W XX wieku nauka rozwijała się bardzo dynamicznie i wiele osiągnęła – weźmy choćby teorię kwantową i nauki medyczne. Jeśli idzie o te ostatnie, uczeni doszli do wniosku, że umysł – który kształtuje się nie zastrzykami, lecz przez medytację, medytację analityczną – ma wpływ na zdrowie człowieka. Nauka i duchowością zaczynają się więc do siebie zbliżać – to też zjawisko nowe.

Dalej: religia. Dawniej ludzie byli przeświadczeni, że może istnieć tylko jedna prawda, jeden Bóg, jedna religia. Odrzucali więc inne religie i uważali, że należy nawracać wszystkich na tę jedynie prawdziwą, czyli ich własną, często nawet siłą. Teraz to się zmieniło. Udało się zbudować pluralizm religijny: [poszanowanie dla] wielu prawd wielu religii. Harmonia między religiami rośnie z roku na rok, z dekady na dekadę. A zatem ogólny trend jest, moim zdaniem, pozytywny. Nie oznacza to, oczywiście, że ludzkość stanie się nagle doskonała. Dopóki na tej małej planecie będą mieszkać ludzie, dopóty będziemy mieli do czynienia z problemami. Niemniej nasze umysły stają się bardziej dojrzałe. Ludzie stwarzają problemy, ale i walczą z nimi. Niektóre nawet likwidują. Z tego właśnie czerpię moją wiarę. Instynkt przetrwania jest silniejszy od instynktu niszczenia [śmiech]. Przepraszam innych dziennikarzy, mówiłem za długo.

Pytanie: Czy Wasza Świątobliwość wyobraża sobie sytuację tak tragiczną, że nigdy nie wróci do Tybetu? Bo to jest, niestety, wyobrażalne.

Dalajlama: Mówi Pan o tragedii Tybetu... Zostałem uchodźcą z określonych przyczyn. Otrzymałem azyl polityczny. Mój powrót uzależniony jest więc od sytuacji w Tybecie. Problem Tybetu nie wziął się z wojny domowej czy klęski żywiołowej. Problemem Tybetu jest w pewnym sensie częścią problemu całych Chin. W Chinach zachodzą przemiany. Nie zabiegam o niepodległość, nie dążę do oderwania Tybetu od Chin. Jestem przekonany, że znalezienie pozytywnego rozwiązania to tylko kwestia czasu. Jestem optymistą i sądzę, że będę mógł wrócić. W tym życiu. Jednocześnie trzeba pamiętać, że problem Tybetu nie jest problemem Dalajlamy czy tylko starszego pokolenia. To sprawa całego narodu, narodu tybetańskiego. Pokolenia odchodzą, dalajlamowie zmieniają się, znikają. Ale naród pozostanie.

Pytanie: Chciałem zapytać Waszą Świątobliwość, jak wygląda w tej chwili sytuacja w Tybecie. Czy przy pozornych zmianach, pewnym wygładzeniu, komuniści chińscy nie zmienili swojej najbardziej istotnej działalności w Chinach, w Tybecie. Jak to wygląda w kontekście tego, że jeszcze kilka tygodni temu grozili militarnym zajęciem Tajwanu, który też jest szczególną częścią państwa chińskiego. Chciałem też wyrazić Waszej Świątobliwości serdeczne podziękowanie za to, że po tej konferencji Wasza Świątobliwość udaje się pod najcięższe więzienie w historii komunistycznej Polski, więzienie na Rakowieckiej, aby uczcić pamięć więźniów politycznych, którzy byli tam więzieni przez blisko pięćdziesiąt lat. Jest to bardzo ważny gest, na który się nie zdobył dotychczas żaden z wybitnych gości, którzy byli w Polsce w ciągu ostatnich dziesięciu lat.

Dalajlama: Gdyby próbował omówić obecną sytuację w Tybecie, zabrałoby to ładnych parę minut. Nie będę więc zagłębiał się w szczegóły. W gruncie rzeczy myślę, że cały świat wie, co dzieje się w Tybecie. Chińczycy wkroczyli do Tybetu przed pięćdziesięciu laty, niemniej sprawa Tybetu pozostaje dla chińskich władz tematem bardzo drażliwym. Gdyby, jak chce chiński rząd i chińska propaganda, nie było żadnej „kwestii Tybetu”, gdyby Tybet rozwijał się szczęśliwie, a jedyny problem stanowiła garstka ludzi, z dalajlamą na czele, będących narzędziami „antychińskich sił zachodnich” – nie byłoby powodów dla takiego przeczulenia.

Tak więc, niezależnie od tego, czy rząd Chin uznaje to otwarcie czy nie, istnieje poważny problem – problem praw człowieka, problem środowiska naturalnego, problem zachowania kultury tybetańskiej, buddyjskiej duchowości, a także problem równości. Nie jest to zatem sprawa prosta, ma wiele aspektów.

Pytanie: Ostatnia książka Waszej Świątobliwości to „Etyka na nowe tysiąclecie”. W książce tej Wasza Świątobliwość pisze o dobrych ludziach – że ważne jest być dobrym. Co Wasza Świątobliwość ma na myśli?

Dalajlama: Serdeczność, dobre serce. Moim zdaniem, celem naszego życia jest szczęście. Często jednak sami przysparzamy sobie cierpień. Spójrzmy na zwierzęta, których umysły są znacznie mniej skomplikowane. Jeżeli mają co jeść i gdzie ułożyć się do snu, są spokojne. Ale w nas, za sprawą umysłu i inteligencji, jest wiele myśli, wiele wątpliwości, wiele smutku... Inteligencja może nam przysparzać bólu i cierpień, ale i pomóc cierpienie przezwyciężać. Kluczem jest ludzka serdeczność, dobre serce i powinniśmy starać się je rozwijać – jeśli nie przez modlitwę, to, posiłkując się inteligencją, medytację analityczną. Każdy z nas pragnie szczęścia i pokoju. Najlepszym sposobem na ich osiągnięcie – jeśli zdajemy sobie sprawę, jak ważną rolę odgrywają tu nasze uczucia – jest dobroć i współczucie. Moim zdaniem, bardzo pomocna jest medytacja analityczna... Uczeni odkryli niedawno, że ludzie, którzy często używają słów „ja”, „mnie”, „moje”, są bardziej narażeni na zawał. Dlaczego? Bo z tak ciasnej perspektywy nawet błahy problem wydaje się ogromny. Jeśli jednak myślimy przede wszystkim o innych, autentycznie troszczymy się o nich, nasz umysł otwiera się i nagle widzimy, że tak naprawdę nie ma żadnego problemu. Żadnych wrogów i żadnych złych sił. Trzeba więc analizować, analizować i myśleć, myśleć, myśleć. Jeśli to zrobimy, przekonamy się, że dobre serce jest fundamentem szczęśliwego życia. Tak to widzę. Nie mówię tu o religii czy wierze – wystarczy spróbować, poeksperymentować w codziennym życiu.
Badając swoje uczucia, stopniowo kształtujemy samych siebie. Dzięki takiej analizie odkrywamy, co jest pozytywne i użyteczne, a co negatywne i szkodliwe. Rzeczy dobre trzeba rozwijać, a szkodliwe odrzucać.
W tej małej przestrzeni [wskazując na głowę], naprawdę małej, jest mnóstwo rzeczy. Cały wewnętrzny kosmos. Trzeba go dokładnie zbadać. Mamy więc co analizować, badać, co jest pożyteczne, a co szkodliwe. Moim zdaniem to nie musi być kwestia religii, ale, jak to nazywam, etyki świeckiej... Za długo. Przepraszam.

Pytanie: Chciałbym zapytać Waszą Świątobliwość o spotkania z Ojcem Świętym. Czy są jakieś wspomnienia które zapadły szczególnie Waszej Świątobliwości w pamięci?

Dalajlama: Zacznijmy od początku – mamy ten sam pogląd na życie i świat. My, ludzie, potrzebujemy duchowości, materialny komfort nam nie wystarczy. Druga sprawa: harmonia pomiędzy różnymi tradycjami religijnymi. Papież był inicjatorem spotkania w Asyżu. Dziś, mimo słabego zdrowia, z ogromną determinacją stara się budować bliższe więzi między różnymi tradycjami chrześcijańskimi, na przykład greckim i rosyjskim prawosławiem, dając wielki dowód oddania tej sprawie. I wreszcie, od ponad dwudziestu lat buddyjscy i chrześcijańscy, przede wszystkim katoliccy, mnisi i mniszki prowadzą wspólny program, program wymiany. Przynosi on ogromne korzyści i pomaga pogłębiać wzajemne zrozumienie i szacunek.

Pytanie: Nawiązując do odpowiedzi na pierwsze pytanie – Wasza Świątobliwość, wydaje się, że w zmieniającym się świecie zmiany świadomościowe ludzi nie nadążają za zmianami technologicznymi. Europa, która ma najdłuższe tradycje demokracji, pokazuje, że w Europie nadal są reżimy totalitarne czy autokratyczne, jak reżim Miloszewicza w Jugosławii czy reżim Łukaszenki na Białorusi. Wasza Świątobliwość otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Jako laureat tej nagrody, przywódca narodu pokojowo walczącego o swoją niepodległość, jakie ma Wasza Świątobliwość przesłanie dla przywódców tych totalitarnych państw i narodów, w tym również mojego, walczących o swoje prawa.

Dalajlama: Mówiłem już, że systemy totalitarne, marksistowskie czy niemarksistowskie, upadają. To zupełnie oczywiste. Cóż, z mieszkańcami tych smutnych państw chciałbym po prostu podzielić się determinacją, optymizmem i oddaniem idei walki bez stosowania przemocy. Tym właśnie. I może... cierpliwością? A co do przywódców – sam nie wiem! [śmiech]

Pytanie: Wasza Świątobliwość będzie w przyszłym tygodniu w Danii i spotka się tam z premierem. W tej chwili premier jest w Chinach, gdzie powiedziano mu, żeby nie mieszał się w wewnętrzne sprawy tego kraju i, o ile to możliwe, odwołał spotkanie z Waszą Świątobliwością. Jakie będzie przesłanie Waszej Świątobliwości dla naszego premiera?

Dalajlama: Rząd chiński, niestety, zawsze widział we mnie notorycznego wichrzyciela [śmiech] lub jeszcze coś innego... Osądźcie Państwo sami.
Kiedy podróżuję, rząd Chin zawsze stara się wywierać naciski na ludzi – nawet na uniwersytetach – z którymi mam się spotkać. To nic nowego. Normalna, zwykła rutyna. W każdym kraju, który odwiedzam, przedstawiciele Chin są bardzo zajęci. Jeśli idzie o premiera – to zawsze podkreślam, że dobre stosunki z Chinami są bardzo ważne. Chiny to ogromny kraj o długiej historii, odgrywający bardzo ważną rolę w stosunkach międzynarodowych.
Utrzymywanie dobrych stosunków nie oznacza przecież ustępliwości. To błąd. Dobre stosunki muszą być szczere i oparte na prawdzie. Dlatego też trzeba poruszać kwestie takie jak prawa człowieka, demokracja czy wolność religii. A to, czy premier spotka się ze mną czy nie, zależy wyłącznie od niego. Nie chcę stwarzać Duńczykom – i nikomu innemu – niepotrzebnych problemów. Dziękuję Państwu.

[po chwili]

Dalajlama: Wydaje mi się, że widzę na sali korespondentów z Chin. Witam serdecznie. Uważam, że osobiste spotkania – twarzą w twarz – są bardzo ważne. Jeżeli mają państwo jakieś pytania, to, choć konferencja już się skończyła, bardzo chętnie na nie odpowiem.

[cisza]

Skoro tak, to bardzo proszę, by dokładnie przekazali Państwo do Pekinu to, co tu mówiłem, ponieważ jedną z najważniejszych przyczyn naszego problemu jest niewiedza i nadmierna podejrzliwość. Dziękuję!


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)