
Premier Li Qiang 19 lipca „uroczyście zainaugurował budowę największej na świecie zapory wodnej” na Jarlung Cangpo (Brahmaputra) w Njingtri (chiń. Lingzhi).
Pekin nie wyciąga wniosków z katastrofalnych powodzi i ignoruje ekspertów, którzy ostrzegają przed stawianiem gigantycznych tam w tak sejsmicznie aktywnym regionie. Budowę zapory na Jarlung Cangpo zapowiedziano kilka dni po uszkodzeniu przez trzęsienie ziemi co trzeciej skontrolowanej tamy w Dingri. Projekt jest krytykowany przez Tybetańczyków, obrońców praw człowieka i środowiska. Wywołuje też wielkie zaniepokojenie w Indiach i Bangladeszu.
„Hydroelektrownia Motuo” w „najdłuższym i najgłębszym kanionie na Ziemi” ma kosztować 1,2 biliona yuanów (608 mld zł) i generować trzy razy więcej energii od Zapory Trzech Przełomów, która, jak zdążyła przyznać rada państwa, powoduje „poważne szkody w środowisku naturalnym i problemy społeczne”. Chiny planują wykopanie 20-kilometrowego tunelu w górze Namcze Barwa i zawrócenie Jarlung Cangpo w „wielkim zakolu”.
Gubernator indyjskiego stanu Arunaćal Pradeś powiedział dziennikarzom, że obawia się „wyschnięcia” Brahmaputry. Indie zapowiedziały budowę tamy na rzece Siang, żeby zabezpieczyć się przed „nagłymi zrzutami wody” z chińskiego zbiornika.
Agencja Xinhua podała, że „produkowana energia elektryczna będzie przekazywana do innych regionów” Chin.