Kategoria: Z perspektywy świata

Tenzin Priyadarshi: Duchowy przyjaciel

Gesty i zwyczaje, które służą wyrażaniu szacunku w różnych tradycjach, kształtowały się przez setki lat. Przenoszone na Zachód, często tracą złożoność i głębię. Małpowanie ich bez autentycznego zrozumienia przypomina noszenie niedopasowanych ubrań. Uwiera, drażni i świerzbi. Dyscyplina staje się kaftanem bezpieczeństwa i wywołuje bunt, a potem rozbrat, co wyrządziło już ogromne szkody „zachodniemu buddyzmowi”. Remedium wydaje się druga skrajność, czyli porzucenie wszelkiego protokołu, tyle że z kąpielą wylewa się wtedy szacunek i cześć, które odróżniają duchową przyjaźń od emocjonalnych potrzeb. Ta asymetria (irytująca zachodnie umysły skojarzeniami z patriarchatem) przypomina, że nie idzie w tym o osobę, a o rolę pełnioną przez nauczyciela.

CZYTAJ DALEJ

Mind and Life Institute: Oświadczenie w sprawie nagrania z Dharamsali

Dalajlama jest niestrudzonym propagatorem moralności i ideałem etycznego przywódcy, zachęcającego wszystkich do rozwijania się, aby – rozumiejąc naszą fundamentalną współzależność – najlepiej służyć innym.

CZYTAJ DALEJ

Franklin Delano Roosevelt: Kaszag

Ja kaszagu nie widziałem

i kaszagiem być nie chciałem.

CZYTAJ DALEJ

Hugh Richardson: Kaplica czapki

Wiosną 1948 roku postanowiłem odwiedzić Drikung, leżący jakieś dziewięćdziesiąt mil na północny wschód od Lhasy. Położony w niedostępnej dolinie klasztor odegrał ważną rolę w historii Tybetu i wciąż słynął z wielkich uczonych i mistyków. Nie widział go dotąd żaden cudzoziemiec, co wydawało się doskonałym pretekstem.

CZYTAJ DALEJ

Thich Nhat Hanh: W poszukiwaniu wroga człowieka. Do Czcigodnego Martina Luthera Kinga

Zachodniemu, chrześcijańskiemu sumieniu trudno było zrozumieć samospalenia wietnamskich mnichów buddyjskich w 1963 roku. Media mówiły wtedy o samobójstwie, lecz w istocie akt ten nim nie jest. Nie jest nawet protestem. Zgodnie z listami, które mnisi zostawiali przed podpaleniem się, ich zamiarem było jedynie przebudzenie, poruszenie serc ciemiężców i zwrócenie uwagi świata na cierpienia Wietnamczyków. Wydanie siebie na pastwę ognia ma dowodzić, że mówi się rzecz wagi najwyższej. Nic nie boli bardziej niż poparzenie. Wypowiedzenie czegoś w takich katuszach świadczy o najwyższej odwadze, determinacji i szczerości.

CZYTAJ DALEJ

Alexander Berzin: Etyka buddyjska a adaptacja kulturowa

Wielu ludzi na Zachodzie podchodzi do buddyzmu z nadzieją czy wręcz przeświadczeniem, że potwierdzi on przyjęte już przez nich „postępowe” poglądy na politykę, seks i sprawy społeczne, zwyczajnie ignorując te aspekty nauk, które się z nimi kłócą. Albo traktuje etykę buddyjską jak prawnicy, szukając luk bądź negocjując odstępstwa. Nauczyciele muszą być bardzo ostrożni. Uleganie sobie lub innym może subtelnie pokrywać obchodzenie bądź fałszowanie Dharmy, przed którymi wyraźnie ostrzegał Budda. Jak więc znaleźć drogę środka między konserwatywnym fundamentalizmem a moralnym pobłażaniem?

CZYTAJ DALEJ

Guli Hodzia: Co Chińczycy myślą O Ujgurach?

Osoby, które mają się za myślące niezależnie, niepodatne na pranie mózgu, uważają, że „prawa leży pośrodku”. I nawet ci, co krytykują politykę władz, czują osobliwą niechęć do zagłębiania się w kwestię prześladowania Ujgurów.

CZYTAJ DALEJ

Robert Barnett i Allen Carlson: Nowe wyzwania tybetańskiej diaspory

Nowy lider diaspory obejmie stanowisko w kluczowym momencie. Dalajlama, który w 2011 roku zrezygnował z ostatnich prerogatyw politycznych, kończy 86 lat, a przewodniczący Xi Jinping zaostrza kurs, jawnie dążąc do asymilacji Tybetańczyków i innych mniejszości narodowych. Na skutek dramatycznego wzrostu napięcia między Indiami i Chinami tybetańską granicę coraz trudniej pokonać ludziom i informacjom, przez co wyraźnie spada liczba doniesień o protestach.

CZYTAJ DALEJ

Henryk Wujec: 7-letniemu chłopcu XI Panczenlamie Tybetu

A jeśli urodziłeś się teraz

jak Cię rozpoznam

CZYTAJ DALEJ

A. E. Clark: Środkowy palec Mo Yana

Apologeci Komunistycznej Partii Chin często powtarzają, że zagraniczne zainteresowanie prawami człowieka to tylko pretekst do czepiania się Pekinu. Mówiąc po ludzku: Mo Yan ma w dupie to, co dzieje się z takimi jak Liu Xiaobo, i jest przekonany, że wy również. Dla niego cała wrzawa wokół praw człowieka to brednie i przymus, które pamięta z czasów Mao, i domaga się przestrzegania swego prawa do trzymania się od nich z daleka.

CZYTAJ DALEJ

Rebija Kadir: Prawdziwa historia ujgurskich protestów (2009)

Ostatnie represje mają charakter rasowy. Jak wiadomo, rząd Chin podsyca nacjonalizm Hanów, by zastąpić nim trupa propagowanej wcześniej ideologii komunistycznej.

CZYTAJ DALEJ

Tarim: Wierzę

Wierzę
Powtarzają zaklęcie o dwóch „nierozłącznych”
Chińczykom nie wolno zostawić mniejszości
Mniejszości nie mogą porzucić Hanów
Świetny slogan
Cudowna poezja

CZYTAJ DALEJ

Perhat Tursun: Elegia

Pośród zwłok exodusu zamarzniętych na górskiej przełęczy,
rozpoznasz moje? Bracia,
których błagaliśmy o schronienie, odebrali nam ubrania.

CZYTAJ DALEJ

Geremie Barmé: Xinologia

Lin Biao, człowiek, który stworzył Czerwoną książeczkę z cytatami Przewodniczącego, ogłosił po rozpoczęciu rewolucji kulturalnej, że „każde słowo Mao Zedonga jest prawdą, a każde zdanie ma wartość większą niż dziesięć tysięcy naszych”. „Słowa Przewodniczącego – dodał – kierują naszymi czynami. Kto mu się sprzeciwi, zostanie zmiażdżony przez partię i potępiony przez cały naród”. Na tym samym wiecu Zhou Enlai nazwał Mao najwyższym przywódcą światowej rewolucji, a jego myśl „zwieńczeniem” marksizmu-leninizmu.

CZYTAJ DALEJ

Elliot Sperling: Status Tybetu

Dla wielu Tybetańczyków ich ojczyzna była zawsze niepodległa, co oznacza, że i teraz ma prawo do niezależności. Chińskie twierdzenia brzmią równie kategorycznie: Tybet stał się częścią Chin za czasów panowania Mongołów i jego status nigdy nie uległ zmianie. Obie tezy są jednak ahistoryczne.

CZYTAJ DALEJ

Françoise Robin: Pożar w Dżokhangu

Drugiego dnia Nowego Roku kalendarza tybetańskiego (czyli w sobotę, 17 lutego 2018) w Dżokhangu wybuchł pożar. Wiadomość bez większego znaczenia gdzie indziej mogła zwiastować tragedię dla Tybetańczyków i buddystów z Mongolii, Bhutanu, Ladakhu oraz całego świata tantrajany.

CZYTAJ DALEJ

Robert Barnett: Sześćdziesiąt sześć lat

Minęło sześćdziesiąt sześć lat od chwili wkroczenie do Tybetu chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. I pięćdziesiąt osiem od załamania pokapitulacyjnego status quo, które zmusiło do ucieczki z kraju Dalajlamę i ponad osiemdziesiąt tysięcy Tybetańczyków. Owi uchodźcy i ich potomkowie nadal żyją za granicą, a od trzech dekad perspektywa rozwiązania problemu wydaje się, mówiąc oględnie, bardzo odległa. Dla cudzoziemców Tybet pozostaje najbardziej niedostępnym regionem Chin, jego mieszkańcy nie są w stanie uzyskać paszportów, wciąż napływają raporty o demonstracjach, aresztowaniach i samobójczych protestach.

CZYTAJ DALEJ

Lama Rinczen: Korzenie tybetańskiej tradycji buddyjskiej

Zasadnicze elementy Nauki Buddy nazywa się Czterema Prawdami: raz, o istnieniu cierpienia; dwa, o przyczynach cierpienia; trzy, o uwolnieniu od cierpienia; cztery, o ścieżce prowadzącej do wyzwolenia.

CZYTAJ DALEJ

John Kamm: Do Lhasy po Dzigmego Sangpo

Prezydent Jiang Zemin postanowił wykorzystać ataki z jedenastego września do poprawienia stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, ignorując zaklęcia Władimira Putina oraz bliskich współpracowników, doradzających dystansowanie się od Waszyngtonu. Jego strategicznym celem było wbicie klina między prezydenta Chena Shui-biana i George’a W. Busha, który zaraz po objęciu urzędu obiecywał, że zrobi wszystko – być może włącznie z użyciem broni jądrowej – żeby pomóc bronić się Tajwanowi.

CZYTAJ DALEJ

Elliot Sperling: Orientalizm i elementy przemocy w tradycji tybetańskiej

Piąty Dalajlama, opisując w swej autobiografii wydarzenia roku 1640/41, wspomina o przybyciu oddziałów mongolskich do Barkhamu i kłopotach, jakie piętrzyły się przed szkołą gelugpa w Cangu. W roku tygrysa (1638/39) – wyjaśnia – mieszkańcy Cangu, którymi kierował Cangpa Desi, stwarzali wiele problemów klasztorowi Taszilhunpo.

CZYTAJ DALEJ

Simon Leys: Płonący las. Prawa człowieka w Chinach

Wokół kwestii praw człowieka w Chinach utworzyła się zdumiewająca koalicja „ekspertów od spraw chińskich”. Weszli do niej emerytowani kolonialiści i imperialiści, maoistyczne wyrostki z błyskiem w oku, zdolni, ambitni technokraci, zastępy bojaźliwych sinologów, którzy ciągle drżą, że nie uzyskają chińskiej wizy, a nawet liczni emigranci z Chin, chętnie grzejący się w splendorze i prestiżu Republiki Ludowej, nie dzieląc cierpień i ofiar swoich rodaków.

CZYTAJ DALEJ

RACHUNEK BANKOWY

program „Niewidzialne kajdany” 73213000042001026966560001
subkonto Kliniki Stomatologicznej Bencien
46213000042001026966560002

PRZEKIERUJ 1,5% PODATKU