Po ucieczce z Tybetu w 2008 roku Kelsang Lhamo dwukrotnie wracała do Njalamu w prefekturze Szigace (chiń. Rigaze / Xigaze). Po ostatnich odwiedzinach policja zatrzymała i przez trzy dni przesłuchiwała jej rodziców. Młodszy brat został pobity przez funkcjonariuszy.
CZYTAJ DALEJSąd okręgowy w Soderton uznał, że czterdziestodziewięcioletni Dordże Gjancan – syn Tybetanki i Chińczyka – od lipca 2015 do lutego 2016 roku zbierał dane osobowe i informacje o poglądach politycznych oraz wyjazdach przebywających w Szwecji rodaków i przekazywał je oficerowi chińskiego wywiadu w Polsce. Co najmniej raz dostał za to 50 tysięcy koron (około 30 tys. PLN).
CZYTAJ DALEJWładze chińskie prześladują najbliższych byłego więźnia politycznego z Pemy (chiń. Banma) w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai, domagając się „sprowadzenia” go z Indii.
CZYTAJ DALEJWedług rządowej gazety, która powołuje się na „zastrzegającego anonimowość (sic!) urzędnika” lokalnego biura do spraw religijnych i etnicznych, „okręg co rok organizuje edukację patriotyczną dla ludzi, którzy kształcili się i uzyskali tytuł gesze lharampa (najwyższy tytuł naukowy w szkole gelug) w Indiach”. Osoby „zachowujące się niewłaściwie lub okazujące jakiekolwiek separatystyczne zamiary są ściśle nadzorowane”.
CZYTAJ DALEJCzłowiek-pochodnia zatrzymuje się teraz i podnosi dłonie, jak gdyby chciał się pomodlić. Płomienie są już tak dzikie, że filmowiec zapamięta do końca życia trzask pękającej i odpadającej skóry. Trudno mu trzymać prosto kamerę. Policjanci i Tybetańczycy rzucają się na Thuptena Ngodupa. Próbują dławić ogień szmatami i starymi workami. Przewracają płonącego na ziemię.
CZYTAJ DALEJSzwedzkie media informują, że czterdziestodziewięcioletni mężczyzna, którego aresztowano w lutym pod zarzutem przekazywania Chinom informacji o tybetańskiej społeczności w tym kraju, „kontaktował się z chińskimi oficjelami w Polsce”.
CZYTAJ DALEJNepalska policja zatrzymała Tybetańczyka, który zmieścił na Facebooku swoje zdjęcie z tybetańską flagą i rozesłał listy do ambasad w Katmandu.
CZYTAJ DALEJDrugiego dnia Nowego Roku kalendarza tybetańskiego (czyli w sobotę, 17 lutego 2018) w Dżokhangu wybuchł pożar. Wiadomość bez większego znaczenia gdzie indziej mogła zwiastować tragedię dla Tybetańczyków i buddystów z Mongolii, Bhutanu, Ladakhu oraz całego świata tantrajany.
CZYTAJ DALEJW 2017 roku poszło w ogień ośmiu Tybetańczyków.
Oznacza to, że od 27 lutego 2009 do 23 grudnia 2017 roku podpaliło sto pięćdziesiąt jeden osób w kraju (w tym dwadzieścia sześć kobiet) i osiem na wychodźstwie. Z tego, co wiemy, zginęło sto trzydzieści sześć – sto trzydzieści w Tybecie i sześć za granicą.
CZYTAJ DALEJIndyjskie media ujawniły tajną rządową instrukcję, która zakazuje ministrom i wyższym urzędnikom państwowym spotkań z Dalajlamą oraz udziału w wydarzeniach związanych z Tybetańczykami. Zakaz ma obowiązywać dwa miesiące.
CZYTAJ DALEJChińskie służby od dwóch lat intensywnie werbują „niezadowolonych tybetańskich uchodźców”. Wielu Tybetańczyków ze stanu Arunaćal Pradeś, Sikkimu i innych regionów północno-wschodnich Indii „wraca do Chin”. Pekin próbuje ich wykorzystać do stworzenia „bazy” i „kanałów systematycznego pozyskiwania strategicznych informacji”.
CZYTAJ DALEJNa lotnisku w Chengdu zawrócono trzech Tybetańczyków, legitymujących się paszportami Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych. W trakcie wielogodzinnych przesłuchań policja skopiowała zawartość ich telefonów i komputerów.
CZYTAJ DALEJTrzydziestosiedmioletni Taszi Czojing studiuje w uniwersytecie klasztornym Ganden Dziangce w południowych Indiach. Według tybetańskich źródeł został „zatrzymany bez powodu” miesiąc po przyjeździe do Tybetu, 21 listopada 2016 roku.
CZYTAJ DALEJWstrząsnął mną film obejrzany w internecie. Przed Cuglakhangiem, świątynią, w której Jego Świątobliwość naucza w stolicy tybetańskiej diaspory w Indiach, jakaś Chinka z nożyczkami w rękach niszczy wystawę zdjęć i atakuje ludzi.
CZYTAJ DALEJNa pewno nie znam wszystkich pieśni Teczunga, ale odkąd usłyszałam pierwszą, uważam go za świetnego muzyka. Dzielimy tę samą przestrzeń.
CZYTAJ DALEJWe wrześniu 2002 roku przybył do Pekinu oficjalny wysłannik Dalajlamy, rozpoczynając, jak miało się okazać, najpoważniejszą rundę rozmów chińsko-tybetańskich od początku lat osiemdziesiątych. Osiemnaście dni później delegacja tybetańska wróciła do swego sztabu w Dharamsali, w Indiach z pozytywną oceną postawy gospodarzy.
CZYTAJ DALEJMimo że mały świat Tybetańczyków i przyjaciół Tybetu jest bardzo eklektyczny, obawiam się, że może w nim nie być zbyt wielu fanów świętej pamięci Charlesa Schulza i jego cudownych komiksów o Fistaszkach. Jeśli jednak są, proszę, by przypomnieli sobie znaną, powtarzaną w wielu wariantach historyjkę, która posłużyła mi za swego rodzaju parabolę, ilustrującą podobną niezdolność tybetańskich przywódców do wyciągania wniosków z trudnych, często bolesnych, doświadczeń.
CZYTAJ DALEJIndyjska gazeta poinformowała, ze Samdong Rinpocze – były przewodniczący tybetańskiego parlamentu na wychodźstwie i pierwszy demokratycznie wybrany kalon tipa, prezes gabinetu Centralnej Administracji Tybetańskiej w Indiach – „składa wizytę w Chinach”.
CZYTAJ DALEJTrzydziestokilkuletni mężczyzna odebrał sobie życie, rzucając się 7 września pod pociąg w Lucernie. Na podstawie znalezionych w kieszeni listów policja uznała go za Tybetańczyka, który kilka dni później został zidentyfikowany jako Taszi Namgjal.
CZYTAJ DALEJDaleko od domu
Mieszkam w trzydziestym szóstym wynajętym pokoju
z uwięzioną pszczołą
i pająkiem o trzech nogach
CZYTAJ DALEJ