W Dragjabie (chiń. Chaya), w prefekturze Czamdo (chiń. Changdu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego policja zatrzymała i pobiła mężczyznę, któremu zarzucała kontaktowanie się z krewnym za granicą.
CZYTAJ DALEJTybetańczyk, który 29 lipca podpalił się w Dharamsali, został dwa dni później zidentyfikowany jako Dhondup Denu.
CZYTAJ DALEJMłody mężczyzna, prawdopodobnie Tybetańczyk, podpalił się 29 lipca w miejscu, w którym wierni ofiarowują bóstwom dym kadzidła, w Dharamsali, „stolicy” tybetańskiej diaspory w Indiach. Zginął na miejscu.
CZYTAJ DALEJTenzin Czojing, który przed tygodniem podpalił się w internacie w indyjskim Waranasi, 22 lipca zmarł w szpitalu, w New Delhi.
CZYTAJ DALEJTenzin Czojing z Centralnego Uniwersytetu Studiów Tybetańskich podpalił się 14 lipca w Waranasi, w indyjskim stanie Uttar Pradeś. Wołał o wolność Tybetu. Został ugaszony przez kolegów i pracowników kampusu.
CZYTAJ DALEJChińskie media chwalą administrację prezydenta Trumpa za przedstawiony Kongresowi projekt budżetu, w którym po raz pierwszy od dekad nie ma centa na pomoc dla Tybetańczyków.
CZYTAJ DALEJNa tydzień przed rozpoczęciem dorocznej sesji Rady Praw Człowieka ONZ – w której Chiny zasiądą na kolejne trzy lata – jestem w Genewie, by choć przez chwilę dać świadectwo prawdzie, z dumą reprezentując moich rodaków pośród wielu dysydentów, świadków i ofiar, wołających tu o sprawiedliwość.
CZYTAJ DALEJPiąty Dalajlama, opisując w swej autobiografii wydarzenia roku 1640/41, wspomina o przybyciu oddziałów mongolskich do Barkhamu i kłopotach, jakie piętrzyły się przed szkołą gelugpa w Cangu. W roku tygrysa (1638/39) – wyjaśnia – mieszkańcy Cangu, którymi kierował Cangpa Desi, stwarzali wiele problemów klasztorowi Taszilhunpo.
CZYTAJ DALEJW książce „Niespokojne czasy. Głosy tybetańskich uchodźców”, o której już pisałam, wypowiada się jedenaście osób: dziesięciu powstańców oraz córka kolejnego bojownika.
CZYTAJ DALEJTang Danhong, chińska pisarka, która mieszka teraz w Izraelu, i współpracujący z nią tybetański pisarz Sangje Kjab latem 2010 roku przeprowadzili wywiady z kilkunastoma sędziwymi Tybetańczykami z Dharamsali, Biru, Dalhousie i innych enklaw diaspory. Ich książkę – „Niespokojne czasy. Głosy tybetańskich uchodźców” – wydano właśnie na Tajwanie. Z radością przystałam na propozycję napisania słowa wstępnego, ponieważ przyjaźnię się z Danhong od dwudziestu lat.
CZYTAJ DALEJWedług tybetańskich źródeł 30 marca w okręgu Mato (chiń. Maduo), w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai zatrzymano trzy osoby, które „brały udział w internetowej dyskusji” o wyborach przywódców diaspory.
CZYTAJ DALEJCentralna Komisja Wyborcza z Dharamsali – krytykowana od miesięcy między innymi za zmienianie reguł w trakcie kampanii (co wykluczyło z udziału w drugiej turze jedynego kandydata, który otwarcie krytykował pojednawczą politykę „drogi środka”, opowiadając się nie za autonomią, a walką o niepodległość Tybetu) – po tygodniu liczenia podała nieoficjalne wyniki głosowania na sikjonga, „politycznego przywódcę” tybetańskiej administracji w Indiach.
CZYTAJ DALEJMyślę sobie, że ludzie nie są głupi i dostrzegają śmieszność świeżo ustanowionego „Dnia wyzwolenia milionów tybetańskich niewolników”. Spytacie, kiedy przypada? To jeszcze zabawniejsze – 28 marca. Czemu akurat wtedy? Historia uczy, że przed pięćdziesięciu laty tego właśnie dnia, rzuciwszy wcześniej imperialną armię przeciwko Tybetańczykom i zmusiwszy ich duchowego przywódcę do opuszczenia kraju, rozwiązano prawowity rząd Tybetu, kaszag, który od 208 lat odpowiadał za sprawy tego narodu, a dziś czyni to na obczyźnie.
CZYTAJ DALEJCzterdziestopięcioosobowe Zgromadzenie Narodowe – w którym zasiada po dziesięciu przedstawicieli każdej z trzech tradycyjnych dzielnic Tybetu, po dwóch reprezentantów czterech głównych szkół buddyjskich i bonu oraz dwóch uchodźców z Europy i po jednym z USA, Kanady i Australii – i szefa gabinetu wybierano na pięcioletnie kadencje po raz pierwszy od złożenia przez Dalajlamę ostatnich prerogatyw politycznych w 2011 roku.
CZYTAJ DALEJW porównaniu z rozwojem innych dziedzin studiów tybetańskich, zaskakująco mało uwagi poświęca się współczesnej historii tego kraju, a zwłaszcza kataklizmowi lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, kiedy to Tybetańczycy, przede wszystkim plemiona ze wschodniego i północno-wschodniego Tybetu, chwycili za broń, powstając przeciwko chińskiej dominacji. Kilka publikacji dotyczących tybetańskiego ruchu oporu uznać trzeba za bardzo nieprecyzyjne, gdy przychodzi do liczb, nazw miejsc, nazwisk.
CZYTAJ DALEJW tym tygodniu zginęło w płomieniach dwóch młodych Tybetańczyków, dwoje dzieci – jedno w Tybecie, drugie w Indiach. Przepełniony wielkim bólem, nie mogąc myśleć o tym spokojnie, zwracam się z apelem do Tybetańczyków w kraju i za granicą.
CZYTAJ DALEJSzesnastoletni Dordże Cering, który 29 lutego podpalił się w Dehradunie, jednej z tybetańskich enklaw w północnych Indiach, zmarł wieczorem 3 marca w szpitalu.
CZYTAJ DALEJTrzęsienie ziemi, które spustoszyło Nepal – tragedia ludzi i ich historycznej spuścizny – przepełniło mnie głębokim smutkiem, gorszym chyba jeszcze od szoku. Pomyślałam, że napiszę o swoim niespełnionym marzeniu sprzed dziesięciu lat, kiedy śniłam o potajemnym przedostaniu się tam i pielgrzymce do Indii bez dokumentów. W hołubieniu go pomagało mi później tajwańskie wydanie przewodnika Lonely Planet, a dogorywającą nadzieję ostatecznie zniweczyło odebranie paszportów rodakom, którym raz na zawsze wybito z głowy sen o ponownym odwiedzeniu buddyjskich sanktuariów w sąsiednich krajach.
CZYTAJ DALEJSzesnastoletni Dordże Cering podpalił się 29 lutego w Dehradunie, jednej z tybetańskich enklaw w północnych Indiach.
CZYTAJ DALEJTradycyjna kultura Tybetu zawsze oddychała dwoma płucami: narodowym i religijnym. W chwili przejęcia władzy przez chińskich komunistów w 1949 roku konglomerat ten uosabiała tybetańska elita, zamykając doń dostęp obcym pokroju Hanów.
CZYTAJ DALEJ