Centralna Administracja Tybetańska

3-08-2007

wersja do druku

Share

Niepokoje w Lithangu

 

Sytuacja w Lithangu uspokoiła się nieco po rozejściu się ludzi, którzy wtargnęli na komisariat i otaczali go. W pewnym momencie policjanci wymierzyli broń w tłum i zagrozili otwarciem ognia do ponad dwustu osób zgromadzonych na dziedzińcu komisariatu, wokół którego zgromadziły się tysiące osób.

 

 

rongjeadraklithang2007

                                                                        Rongje Adrak

 

Władze lokalne ogłosiły, że nie mogą - jak wcześniej obiecywały - zwolnić Rongje Adraka, ponieważ sprawa nabrała charakteru „międzynarodowego" i w związku z tym nie leży już w ich kompetencjach: ludzie będą mogli rozmawiać z urzędnikami rządu centralnego, którzy mają wkrótce przyjechać do Lithangu z Pekinu.

 

Niepokoje zaczęły się 1 sierpnia podczas dorocznych wyścigów konnych w Lithangu, w Tybetańskiej Prefekturze Autonomicznej Kardze (obecnie prowincja Sichuan). Rongje Adrak wszedł na trybunę honorową i ofiarował khatak opatowi klasztoru Lithang oraz zgromadzonym tłumom. Następnie chwycił mikrofon, wzywając do jak najszybszego powrotu do Tybetu Jego Świątobliwości Dalajlamy, uwolnienia (wskazanego przez Dalajlamę) Panczenlamy oraz przywrócenia niepodległości Tybetu. Powiedział też, że Tybetańczycy nie powinni się wadzić o ziemię, wodę i jarca gumbu. Pytał zgromadzonych, czy chcą powrotu Dalajlamy, uwolnienia Panczenlamy i niepodległości Tybetu. Wielotysięczny tłum, jak jeden mąż, odkrzykiwał, że chce każdej z tych rzeczy.

 

Rongje Adrak został natychmiast aresztowany przez funkcjonariuszy Ludowej Policji Zbrojnej i przewieziony na komisariat, pod który ruszyły tysiące osób. Mówili, że nie przyszli domagać się zwolnienia zatrzymanego, tylko dowiedzieć się, czy Tybetańczykom przysługuje prawo do mówienia na głos o tym, co ich boli. Tłum wyłamał żelazną bramę i wtargnął na teren komisariatu.

 

Funkcjonariusze LPZ oddali strzały ostrzegawcze, wydaje się jednak, że nikt nie odniósł obrażeń. Niektórzy ludzie zrywali koszule, krzycząc, żeby ich zastrzelono. Ponieważ tłum się nie rozproszył, urzędnicy chińscy obiecali zebranym, że Rongje Adrak zostanie zwolniony następnego dnia o czternastej. Protestujący rozeszli się wtedy, krzycząc, że zatrzymany nie zrobił tego dla siebie, lecz dla narodu tybetańskiego. Wzywano też wszystkich, którzy czują się Tybetańczykami, darzą wiarą Jego Świątobliwość Dalajlamę i pragną niepodległości, do przyjścia przed komisariat następnego dnia o czternastej.

 

2 sierpnia znowu zebrały się tłumy. W pewnym momencie policjanci zagrozili, że jeśli ludzie się nie rozejdą, zastrzelą dwustu Tybetańczyków, stojących na dziedzińcu komisariatu, który otaczał tłum i kolejny kordon policyjny.


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)