Teksty. Z perspektywy Tybetańczyków

wersja do druku

Share

Dlaczego Tybetańczycy dokonują samospaleń

Oser

 

Pięćdziesięciu jeden spośród Tybetańczyków, którzy dokonali samospaleń, zostawiło jakąś wiadomość - spisaną, nagraną, przekazaną przyjaciołom lub krewnym. Czterdziestu sześciu z nich nie żyje, los trzech pozostaje nieznany.

 

Inni podpalali się, wołając o powrót Jego Świątobliwości Dalajlamy, wolność albo niepodległość Tybetu. Owe testamenty pozwalają nam zrozumieć przyczyny samospaleń, które podzielić można na kilka kategorii.

 

Apel o pomoc społeczności międzynarodowej

 

Zaledwie trzech samospaleńców - z tego dwóch poza granicami Tybetu - wspominało o wsparciu świata. Stanowią grupę najmniejszą. Zwracanie się do społeczności międzynarodowej o pomoc w rozwiązaniu problemu Tybetu zawsze było jednym z głównych celów diaspory oraz osią strategii przywódców i agend administracji na wychodźstwie, niemniej zdecydowana większość idących w ogień nie wspomina o tym słowem.

 

Znaczenie języka tybetańskiego

 

Wielu samospaleńców mówiło o konieczności chronienia rodzimego języka, co odzwierciedla frustrację i głębokie zaniepokojenie, jakie wywołuje polityka chińskiego państwa w tej sferze.

 

Licealistka wołała przeciwko wprowadzaniu chińskiego jako języka wykładowego w tybetańskich szkołach. Kilka dni po jej samospaleniu na ulice wyszły tysiące rówieśników, żądających równości etnicznej i językowej oraz samodzielności regionów. „Zachowajcie mowę ojców", kilka miesięcy później napisał w swym testamencie Kelsang Dzinpa. Następnego dnia ruszyły wielotysięczne pochody uczniów, domagających się równości wszystkich nacji i wolności językowej.

 

Desperacja

 

Panuje przeświadczenie - podsycane oświadczeniami liderów diaspory - że Tybetańczycy podpalają się z rozpaczy wywołanej nieznośnym położeniem. Element desperacji rzeczywiście się pojawia, niemniej tylko w niektórych pożegnaniach, nie należy więc czynić z tego klucza do zrozumienia samospaleń.

 

Samospalenie jako protest

 

Wielu idących w ogień krzyczało przeciwko władzy i stawiało jej żądania. Większość wołała jednak o powrót do ojczyzny Jego Świątobliwości Dalajlamy, wolność Tybetu czy uwolnienie Panczena Rinpoczego. Wydaje się, że sprzeciw i ultimatum wpisane są w naturę samospalenia, nawet jeśli nie towarzyszą mu żadne słowa.

 

Niepodległość Tybetu

 

Ponad dziesięciu samospaleńców mówiło o niepodległości Tybetu lub uznaniu go za niezależne, suwerenne państwo. Jeśli dodamy do tego ośmiu, którzy nie zostawili listu, ale płonęli skandując niepodległościowe hasła, i czterech ginących z tybetańską flagą w rękach - odsetek ten będzie jeszcze wyższy.

 

Odzwierciedla to wzrost nastrojów niepodległościowych po pacyfikacji protestów w 2008 roku.

 

Jedność narodowa

 

W niektórych testamentach apelowano o solidarność - zwłaszcza w obliczu waśni regionalnych, sekciarskich i plemiennych - oraz spokojne i rozumne rozwiązywanie sporów o ziemię, czyli przede wszystkim pastwiska.

 

Uosobienie siły tybetańskiego ducha

 

Większość samospaleńców mówi o męstwie i oddaniu sprawie. Idąc w ogień, zaświadczają swe bohaterstwo. Bronią naszej godności, dzielą ból rodaków, są natchnieniem dla innych i uosobieniem wzniosłych ideałów podobnych nirwanie.

 

Na przykład: „myślą, że boimy się ich militarnej potęgi, ale są w błędzie". „Podpalam się w imię przyszłości narodu tybetańskiego". „Idę w ogień po godność Tybetańczyków". „Jestem gotowy wziąć na siebie ból i cierpienia czujących istot". „Oddanie i szacunek są wielekroć ważniejsze od tego ciała i krwi".

 

W tych testamentach zaklęty jest skarb siły tybetańskiej duchowości.

 

Wyznanie wiary i odrzucenie partii komunistycznej

 

Dwie osoby szły w ogień za Dalajlamę. Dla jednej było to misterium religijne, wyrastające z buddyjskiej idei gromadzenia zasługi. Ten list pożegnalny był modlitwą o długie życie i zdrowie Jego Świątobliwości oraz szczęście wszystkich istot. Wielu Tybetańczyków widzi samospalenia właśnie przez pryzmat religijnego credo.

 

Działanie

 

Samospaleńcy uważają swoje czyny za rodzaj działania. To najczęstsza pobudka. Zenit protestów zbiegł się ze zjazdem partii (w październiku 2012 roku), bowiem podejmujący je ludzie wierzyli, że ich poświęcenie przyczyni się do rozwiązania problemu Tybetu. Nie wolno widzieć w tym jedynie desperacji.

 

Tybetańczycy - niechcący żyć na wygnaniu ani biernie czekać na prezent od społeczności międzynarodowej - doszli wreszcie do wniosku, że zdani są jedynie na siebie.

 

Nie wiedzą przecież, czy ich czyn odniesie zamierzony skutek.

 

„Nie mogę dalej żyć biernym wyczekiwaniem" - ostatnie słowa Tenzina Phuncoga są kluczem do zrozumienia samospaleń i trzeba się na nimi zastanawiać.

 

W pożegnaniach idących w ogień nie ma nawet echa przemocy. Tylko wola działania. Nauki buddyjskie i Jego Świątobliwość Dalajlama podkreślają znaczenie niestosowania przemocy, czyniąc z tego spoiwo całego narodu. Odzwierciedla to samospalenie, które unicestwia jednostkę, nie czyniąc krzywdy innym.

 

Jeden z dwóch mężczyzn, którzy poszli razem w ogień, nagrał słowa: „nie chcemy, by ktokolwiek przez nas ucierpiał". Co nie przeszkadza rządowi Chin nazywać jego i jemu podobnych - gotowych oddać za innych życie płomieniom - „terrorystami" i „bandytami".

 

 

6 czerwca 2014

 

 

 

 

czosangmniszkasamospaleniedalu3listopada2011_400
 

 

 

 


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)