Radio Wolna Azja

29-11-2005

wersja do druku

Share

Aresztowanie mnichów; zamknięcie klasztoru

Władze chińskie w Tybecie aresztowały pięciu mnichów i zamknęły klasztor buddyjski po – w ostatnich latach niezwykłym – proteście przeciwko kampanii wymierzonej w zwolenników Dalajlamy.

Według lokalnych źródeł 23 listopada funkcjonariusze Biura Bezpieczeństwa Publicznego (BBP) aresztowali Khenpo Ngałanga Phelgjala, jednego z głównych mnichów klasztoru Drepung, oraz czterech innych duchownych. Jeden z nich, Ngałang Namdrol, pochodzi, podobnie jak Khenpo, z okręgu Phenpo Lhundub (chiń. Linzhou); pozostali – których imion nie udało się ustalić – z Szigace, Lhoki i Lhasy.

Założony w 1416 roku Drepung leży na zachodnich przedmieściach Lhasy, stolicy Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, i jest jednym z najważniejszych klasztorów szkoły gelug buddyzmu tybetańskiego. Przed laty studiowało w nim ponad 7 700 mnichów.

Według zastrzegających anonimowość źródeł chińskie służby bezpieczeństwa odcięły klasztor od świata. Nikomu nie wolno wejść na teren kompleksu ani go opuszczać.

Kampania reedukacji

Wypadki te są elementem wznowionej przed kilkoma miesiącami kampanii „edukacji patriotycznej”, której celem jest „podniesienie poparcia” tybetańskich duchownych dla chińskiego rządu i walka z wpływami przebywającego na wygnaniu Dalajlamy. „W trakcie kampanii w Drepungu chińscy urzędnicy zmuszali mnichów do potępienia Dalajlamy i walki z separatystami – twierdzi źródło RFA. – Khenpo Ngałang Phelgjal i inni odmówili, a Khenpo na dodatek powiedział im, że nie zgodziliby się, nawet gdyby kazano im poddać krytyce Deng Xiaopinga i Jiang Zemina”.

Nie wiadomo, co stało się z zatrzymanymi mnichami.

Protest

Dwa dni później grupa mnichów, których liczby nie udało się ustalić, wzięła udział w proteście, zbierając się w milczeniu na dziedzińcu. Funkcjonariusze BBP zagrozili, że usuną ich siłą, i zamknęli klasztor, by nikt nie mógł go opuścić ani się do niego przedostać: „Wierni nie mogą wchodzić, a mnisi opuszczać świątyni. W środku i wokół Drepungu roi się od chińskich żołnierzy”.

Przedstawiciel administracji Drepungu, potwierdził, że klasztor był zamknięty przez dwa dni. W tym czasie dziesięciu funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa oraz „zbrojnej i zwykłej policji” miało „przeprowadzić ćwiczenia przeciwpożarowe i dokonać dorocznego przeglądu zabytków” świątyni. „Funkcjonariusze przyjechali dwoma samochodami. W tej chwili klasztor jest otwarty dla odwiedzających”.

„Nie wiem nic o aresztowaniu mnichów, ale w Drepungu nadal trwa edukacja patriotyczna – oświadczył inny urzędnik. – To wszystko, co wiem. Ja tu tylko jestem na służbie”.


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)