Teksty. Z perspektywy Chińczyków

wersja do druku

Share

Po apelacji Liu Xiaobo

Bao Tong

 

Konstytucja Chin gwarantuje „wolność wypowiedzi", jednak pekiński sąd uznał pana Liu Xiaobo, który wyrażał swoje poglądy polityczne, winnym zbrodni słowa. Ta sama konstytucja nie oddaje pełni władzy Komunistycznej Partii Chin. Należy ona do ludzi. Sąd uznał jednak, w dwóch instancjach, że apel Karty 08 o zakończenie monopartyjnej dyktatury równa się działalności wywrotowej. Ten wyrok jest wielkim zawodem.

 

Apelacja Liu Xiaobo była dla władz ostatnią szansą naprawienia błędu. Ogromna szkoda, że jej nie wykorzystano.

 

Chińskie media zostały zakneblowane, lecz po pierwszym procesie rozległy się głosy oburzenia na całym świecie. Dlaczego? Bowiem troska o innych jest rzeczą szlachetną. Cudzoziemcy wołali o sprawiedliwość, ponieważ dzielą uczucia prostych Chińczyków. Są ich dobrymi przyjaciółmi i nikt nie zamyka im ust. Wstyd, że władze nie potrafiły dostrzec i zrozumieć tej dobrej woli.

 

Intelektualiści, prawnicy i nawet starzy członkowie partii tłumaczyli rządowi, że wyrok w pierwszej instancji był ogromnym błędem, uwłaczającym duchowi czasu, cywilizacji i uniwersalnym wartościom. Ich słowa płynęły z serca, mówili w imieniu ludzi, z nadzieją, że Chiny zrobią krok naprzód, że partia zacznie się zmieniać i nie będzie bez końca tuszować swoich pomyłek. Szkoda, że ta szczerość poszła na marne.

 

Posługując się prawem, sędziowie nie mogli dowieść winy Liu Xiaobo. Wręcz przeciwnie: wykazali, że konstytucja Chin nie jest warta papieru, na którym ją spisano. Nasza „wolność wypowiedzi" to czysta fikcja, ułuda, bowiem nie wolno nam mówić o prawach człowieka i demokracji, o uniwersalnych wartościach i cywilizacji, o naszym niezadowoleniu z rządu. Każdy Chińczyk, który zechce dać wyraz wściekłości na partię, powinien się przygotować na odsiedzenie w więzieniu jedenastu lat. Jeżeli wyrwie mu się trzykrotnie, może spokojnie założyć, że resztę życia spędzi za kratami. Sentencja wyroku jest w istocie dokumentem czysto politycznym, przypominającym światu, w jaki sposób ta dyktatura rozumie swoje zobowiązania międzynarodowe i co w praktyce oznacza „najlepszy okres w dziejach praw człowieka w Chinach".

 

Sześć dekad rządów tej partii straszy duchami niesprawiedliwości. Mówimy o liczbie siedmio-, ośmiocyfrowej. Jeśli do ofiar dodamy ich najbliższych, rozbite domy i rodziny, sięga zapewne cyfr dziewięciu, a więc setek milionów. Dziesiątki czy setki milionów - liczba pozostaje tajemnicą partyjną i państwową. Jeżeli tragedia ta trwać będzie dalej, a my zatracimy się w udawaniu, że jej nie widzimy, Chińczycy zostaną zredukowani do kur do zarżnięcia i małp do zastraszenia, a nasz kraj nigdy nie stanie się republiką i nie zajmie godnego miejsca na arenie międzynarodowej.

 

To haniebne, że rząd zdaje się nie chcieć postępu, że najwyraźniej przestał nawet próbować. Monopartia bezwstydnie depce konstytucję oraz prawa obywatelskie. Ten system bez końca produkuje niesprawiedliwość, sprawę Liu Xiaobo należy traktować po prostu jako najnowsze ostrzeżenie. Skoro sytuacja gospodarcza się poprawia, nie możemy pozwolić partii trzymać nas w ciemnościach. Musimy zdecydować, że chcemy być częścią świata uniwersalnych wartości, i zacząć o to walczyć. Liu Xiaobo i Karta 08 to nie są przypadki odosobnione i powinny stać się dla nas punktem odniesienia.

 

Wyrok sądu apelacyjnego napawa strachem, ponieważ dowodzi, że partia jest głucha na prawa obywateli i rządy prawa. Moim zdaniem wynika z tego tylko jeden logiczny wniosek: musimy wywierać bezustanną presję, by dyktatura nie mogła ze strachu jeść i spać, póki nie zwróci władzy ludziom. To dla Chin jedyna droga rozwoju.

 

Liu Xiaobo poszedł do więzienia za prawa człowieka, za miliard trzysta milionów pozbawionych głosu prostych ludzi. Jako przedstawiciel bezsilnych i Karty 08, symbol nadziei na przyszłość, stał się, decyzją dyktatury, barometrem przyszłości kraju.

 

Ochrona praw obywatelskich jest staniem na straży konstytucji. Walka o rządy prawa z definicji musi być legalna. Tylko tymi narzędziami możemy urzeczywistnić wizję republikańskiego państwa. Wiosna z pewnością czeka już za rogiem.

 

Ostatecznym zwycięstwem w walce o prawa człowieka będzie zmienienie każdego Chińczyka w prawdziwego obywatela. Kiedy uwolnimy się wreszcie od wszechobecnej niesprawiedliwości, przedstawiciele wszystkich nacji będą żyć i uczciwie konkurować w naszych miastach i metropoliach, chronieni przed lękiem podstawowymi gwarancjami rządów prawa. Dopiero wówczas zbudujemy sprawiedliwe, stabilne społeczeństwo. Gdy zawita do nas demokracja, zmienimy swój kraj w republikę. Sama partia komunistyczna nie straci przy tym niczego, co warto posiadać, poza trucizną monopolu na władzę, który sprowadził na to państwo i naród tyle nieszczęść. Właśnie ten jad traktowany jako bożek i wciskający się nachalnie w każdy zakątek życia popycha Chińczyków do korupcji i upadku.

 

 

Pekin, 12 lutego 2010

 

 

 

 

Bao Tong - osadzony w areszcie domowym od 1989 roku były asystent Zhao Ziyanga, przewodniczącego KPCh, który sprzeciwiał się rozwiązaniom siłowym w 1989 roku i został za to odsunięty. Liu Xiaobo - jeden z najbardziej znanych chińskich dysydentów, który w 1996 roku trafił za kraty za napisanie petycji w obronie Tybetańczyków - został 25 grudnia 2009 skazany na jedenaście lat więzienia za udział w pracach nad Kartą 08: apelem o reformy polityczne, rządy prawa i demokratyzację, podpisanym przez tysiące Chińczyków. Wyższy Sąd Ludowy w Pekinie oddalił apelację Liu 10 lutego 2010 roku.

 


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)