Teksty. Z perspektywy Chińczyków

wersja do druku

Share

Szczęścia podrobić się nie da

Ai Weiwei

 

Igrzyska olimpijskie stworzyły iluzję Chin do użytku wewnętrznego i na eksport. Jest ona tak fantastyczna i nierzeczywista, że zniekształca cały sens olimpiady, którą rozpoczęto globalnym spektaklem zmanipulowanym w imię ciasnego nacjonalizmu.

 

Rządowa machina propagandowa pracuje na najwyższych obrotach, publiczne pieniądze leją się jak woda, zastępy poślednich artystów odgrywają alternatywną, skrzywioną rzeczywistość przy fałszywym aplauzie naszych mediów i publiki. W tym kłamstwie uczestniczą też urzędnicy z MKOl-u i ONZ-u, zachłystując się sukcesem igrzysk i poprawą stanu środowiska naturalnego.

 

Co stało się z obiecywanym, wolnym od polityki świętem sportu? Każdy, komu droga jest prawda, powinien stronić nie od polityki, a od olimpijskich kłamstw. Pekin chciał pokazać postępowe i harmonijne oblicze, wydalił więc robotników napływowych, bo są biedni i uznawani za potencjalne zagrożenie. Jednak to właśnie oni - niewolnicy z cechami socjalistycznymi - położyli dosłownie każdą cegłę i płytę w tym mieście. W imię zachowania pozorów zamknięto nawet sklepiki i stragany, z których korzystali, oraz niezliczone salony wideo i kluby. Tyle na temat wszechobecnych sloganów, krzyczących „Pekin wita" oraz „Igrzyska Ludowe".

 

Chińskim mediom pozwolono pisać wyłącznie o sukcesach sportowych. Problemy i konflikty są tabu. Nie wolno krytykować wyświechtanych, przesłodzonych frazesów przywódców. Jak w obliczu takich ingerencji władz można mówić o apolityczności igrzysk?

 

Wyrzucono masę pieniędzy na manipulowanie opinią publiczną i stymulowanie emocji. Nasz kraj słynie ze zdolności taniego produkowania i podrabiania dosłownie wszystkiego. Towary „Made in China" wypełniają domy na całym świecie. Niemniej nasze wielkie państwo ma mały problem. Nie potrafimy wytworzyć ludzkiego szczęścia.

 

Bo ono nie jest tanie. Prawdziwego zadowolenia nie da się piracko skopiować. Niezależnie od tego, jak długo politycy będą nam kazać tańczyć i śpiewać, ile ton fajerwerków wystrzelą w niebo i ilu poklepią zagranicznych dygnitarzy - nie obudzą w ludziach prawdziwej radości ani ducha świętowania. Wywołanie uśmiechu przychodzi im tak trudno, jak przywracanie niebu błękitu i bieli chmurom.

 

Uczciwości i sprawiedliwości, rzeczywistości i humanizmu nie da się uruchomić ani kształtować naciskając guziki pilota. W imię fikcji reżyserzy ceremonii otwarcia nie cofnęli się przed niczym. Fałszowali zdjęcia, zmienili niewinne dziecko w patriotycznie poruszającą ustami marionetkę. Ci ludzie nie mają poczucia wstydu. Właśnie ogłosili, czym nas uraczą na zakończenie. Będzie, powiadają, o „uczuciach" i „przyjaźni", czeka nas „noc radości". Nie myślałem, że mają tyle poczucia humoru.

 

sierpień 2008

 

 

 

Autor jest artystą, „ojcem" projektu Ptasiego Gniazda (i blogerem).

 

 

 


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)